Trochę nowości

Trochę nowości

Dawno nie było posta zakupowego, bo postanowiłam ograniczyć kupowanie, ale nadrobić trzeba więc dziś pokażę co nowego wpadło do moich zbiorów. 


W ramach 'focha' na hennę, która od kilku miesięcy nie łapie moich włosów, a ja mam na włosach chyba z pięć różnych odcieni, kupiłam zwykłą drogeryjną farbę. Mam nadzieję, że nie zrobi moim włosom 'kuku'.

Palette Salon Colors, jasny czekoladowy brąz cena 14,99 zł
Pęseta prosta 7,49 zł


Niedawno skończył mi się olej kokosowy Vatika i musiałam uzupełnić jego brak. Znalazłam w swoim mieście sklep z kosmetykami naturalnymi i niedługo się wybieram na łowy, bo znalazłam sporo rzeczy, które dotychczas musiałam zamawiać przez internet. Marzy mi się jeszcze stacjonarny sklep z rosyjskimi kosmetykami. ;)

Vatika, olej kokosowy cena 11,50 zł


Dostałam też miłą niespodziankę od firmy Pilomax: maskę do włosów i próbki szamponów i masek. 

Będąc w Naturze nie mogłam nie skusić się na polecaną od jakiegoś czasu bazę peel off. Lubię brokaty, ale wolałam nałożyć inny lakier i bez problemu go zmyć niż męczyć się ze zmywaniem brokatu. Zobaczymy jak się spisze polecana baza. 

Essence, base coat peel off cena 9,99 zł

Swoją drogą jeżeli już jestem w temacie Natury to jakiś czas temu bardzo się zdziwiłam, że zastałam zamkniętą drogerię Aster, a jakiś czas temu usłyszałam, że obie drogerie mają być zamykane. Dlatego przestały mnie dziwić świecące coraz to większymi pustkami półki w drogerii. Mam nadzieję, że Natura się jakoś wybroni, bo będę bardzo niepocieszona jak ją zamkną. 



Będąc w Biedronce uzupełniłam kończący się płyn micelarny oraz wpadłam na promocję kryjąco - matującego podkładu Bell, po pierwszych testach mogę powiedzieć, że ma całkiem dobre krycie i na razie mnie nie zapchał (chociaż to się jeszcze okaże).

Podkład Bell, long lasting kryjąco-matujący cena 5,99 zł
BeBeauty, płyn micelarny cena 4,49 zł


Uwielbiam biedronkowe podgrzewacze LaRissa,  nie dość, że są tanie to jeszcze pięknie pachną. Pomarańcza pachnie obłędnie i wystarczy jeden podgrzewacz, żeby zapach było czuć w całym pokoju. 


Jako nowość wzięłam jeszcze świeczkę o zapachu jabłko-cynanom, bardziej czuć cynamon niż jabłko, ale zapach jest całkiem ładny. Muszę jeszcze trafić na śliwkowe świeczki ;)


Następne zamówienie z Avonu, po trafionej w dziesiątkę z bazą pod cienie, postanowiłam zamówić kolejną nowość maskę do włosów z czarnym kawiorem, plus wzięłam jeszcze błyszczyk i opaskę ze słodką kokardką (aż sobie myślę, czy nie jestem za stara na takie rzeczy ;))

Avon, rewitalizująca maska z czarnym kawiorem cena 13,99 zł
Opaska do wlosów Charlene cena 9,99 zl
Color Trend błyszczyk do ust cena 5,99 zł


Kolejne zamówienie było już większe:
Upiększający krem - podkład BB SPF15 7,99 zł - wzięłam miniwersję do sprawdzenia co to za specyfik i dla porównania czy jest lepszy czy gorszy niż inne BB kremy
Advance Techniques odżywcza kuracja z olejkiem arganowym 11,99 zł
Woda toaletowa Spotlight cena 90 zł
Krem do codziennej pielęgnacji cena 11,99 zł - dla mojego męża jest wszystko jedno jakiego kremu używa, ważne, żeby była wzmianka o tym, że jest dla mężczyzn ;))
Krem do rąk z woskiem pszczelim cena 6,99 zł - polubiłam avonowską serię z woskiem pszczelim, jak dla mnie ma bardzo fajne działanie
Balsam do ust z woskiem pszczelim cena 5,99 zł
Foot works, energizujący scrub do stóp z solą morską cena 5,99 zł
Clearskin, korektor antybakteryjny cena 8,99 zł
Kredka do brwi cena 12,99 zł


Zainteresowało Was coś? ;)

Farmona, Tutti Fritti masło do ciała 'kiwi i karambola'

Farmona, Tutti Fritti masło do ciała 'kiwi i karambola'

Mam obsesję na punkcie produktów do smarowania ciała, mam masę balsamów, maseł i musów. Bardzo szybko idzie mi ich zużywanie, bo codziennie wieczorem wklepuje jakiś produkt, wyrobiłam sobie nawyk i jest to już jak mycie zębów. Dziś o owocowym masełku od Farmony, które sięgnęło już dna:





Opis producenta:

Gęste masło do ciała o wyjątkowych właściwościach pielęgnacyjnych i apetycznym zapachu kiwi ze słodką nutą karamboli. Owoce karamboli dojrzewające na słonecznych wyspach Indonezji oraz kusząco rześkie kiwi z Chin oszałamiają intensywnym zapachem i wypełniają radością na cały dzień.Dzięki zawartości afrykańskiego masła Karite głęboko nawilża, odżywia i ujędrnia, sprawiając że ciało staje się zachwycająco miękkie, delikatne i jedwabiście gładkie. Bogata konsystencja pieści zmysły, czarne drobinki masują ciało, a radosny, wibrujący aromat wprowadza w doskonały nastrój. 

Pojemność: 250 ml

Cena: ok. 15 zł

Skład:
Aqua, Butyrospermum Parkii, Isopropyl Mirystate, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Glycerin, Cetyl Alcohol, Paraffinum Liquidum, Parfum, Cera Alba, Cyclomethicone, C1 19140, Glyceryl Stearate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Butylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, C1 42090, Jojoba Esters, Iron Oxides, Acrylates C10-C30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Disodium EDTA, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, BHA, Limonene, Linalol

Moja opinia:
Jeszcze przed otwarciem opakowania wyobrażałam sobie przepiękny zapach kiwi, jednak moja mina szybko zrzedła, zapach jest taki sobie i nijaki. Owszem jest lekko owocowy i świeży, ale to nie to., poza tym jest prawie niewyczuwalny na skórze. Konsystencja bardzo gęsta z czarnymi drobinkami, które dla mnie są dość irytujące, bo muszę się trochę namachać, żeby się rozpuściły. Nawilżenia nie zaobserwowałam, skóra jest przyjemna w dotyku, ale szybko znika to uczucie. Najgorszy jest zielonkawy nalot na skórze, który masło zostawia po sobie. Używałam go tylko zimą i to na noc i już wyobrażam sobie jakbym wyszła latem z domu wysmarowana tym masłem. Jestem lekko rozczarowana, bo masło nie ma silnego plusa, który przemówiłby za zakupem. 

Masło dostałam do testów od sklepu Dolina Kremowa:


Znacie serię Tutti Frutti?
Podoba Wam się, któryś zapach?
Pedikiur doskonały?

Pedikiur doskonały?

Przeglądając katalog przypadkiem natknęłam się na tego oto gagatka. Kiedyś bardzo lubiłam serię do stóp z Avonu, jednak mam wrażenie, że produkty zmieniły się na gorsze. 

 Avon, pedikiur doskonały







Opis producenta:
Pedikiur w jednym kroku-zadbaj o piękno swoich stóp. `Pedikiur doskonały`, dzięki zawartości pumeksu, pestek żurawiny i orzechów włoskich, nadaje skórze miękkość i gładkość.

Pojemność: 75 ml

Cena: ok. 6 zł

Moja opinia:
Szukając alternatywy dla peelingu z Yves Rocher skusiłam się na avonowski peeling, a w zasadzie jak to określa producent produkt 3w1, który zmiękcza, nawilża i odświeża. Tak naprawdę nie liczyłam na wiele, ale nie jestem bardzo zawiedziona, bo w jakimś stopniu peeling działa. Radzi sobie ze ścieraniem naskórka, ale nie nawilża i nie odświeża. W zasadzie to mam lekko mieszane uczucia co do tego produktu, bo tak naprawdę producent nie określił jasno co to jest. Konsystencja jest dość dziwna jak na peeling, bo spływa nam ze stóp. Widzimy też sporo drobinek pumeksu i pestek żurawiny. Ogólnie nie jest to zły produkt za taką cenę, ale chyba wolę wydać więcej na peeling z Yves Rocher i być w pełni zadowolona.

Macie swoje ulubione peelingi do stóp?
Słodki sekret od Farmony

Słodki sekret od Farmony

Hej!
Dzisiaj kolejny słodziak z Farmony, ale tym razem peeling. Tu mamy trochę mniejszy problem z zapachem niż przy balsamie, bo nie utrzymuje się on na skórze.

Farmona, Sweet Secret, migdałowy peeling do mycia ciała, słodkie trufle i migdały







Opis producenta:
Wyjątkowy kosmetyk o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i zniewalającym, słodkim zapachu został stworzony do codziennej pielęgnacji i mycia ciała, dla osób, które cenią produkty naturalne i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności.

Specjalnie opracowana, bogata receptura, na bazie ekstraktu ze słodkich trufli i migdałów nie narusza równowagi lipidowej i nie wysusza skóry, poprawiając jej kondycję i wygląd. Łagodne środki myjące i peelingujące drobinki zanurzone w cudownie lekkim, pachnącym żelu dokładnie oczyszczają skórę, usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i pobudzając skórę do odnowy. Regularne stosowanie migdałowego peelingu pod prysznic zapewnia uczucie wypielęgnowanej i aksamitnie gładkiej skóry, a wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach uwalnia od stresu, wycisza i relaksuje, wprowadzając w stan ogólnego odprężenia i zadowolenia.



Pojemność: 225 ml

Cena: ok. 12 zł

Skład:
Aqua, cocamidopropyl betaine, parfum, simmondsia chinensis seed powder, glycerin, acrylates / c10-c30 alkyl acrylate crosspolymer, propylene glycol, prunus amygdalus seed extract, peg-40 hydrogenated castor oil, theobroma cacao extract, pumice, panthenol, diazolidinyl urea, iodopropynyl butylcarbamate, sodium hydroxide, disodium edta, ci 19140, ci 16255, benzyl benzoate, coumarin

Moja opinia:
Od razu przepraszam za zniszczone opakowanie, ale takie już dostałam. Swoją drogą do tej pory nie wiem czym co jest dostępne dla listonosza można zrobić dziurę w dość twardym opakowaniu, poza tym coś co ją zrobiło przeszło przez kartonik i pudełko i dopiero natrafiło na opakowanie. Takie uroki poczty. Przechodząc do kosmetyku to w peelingach do ciała jestem dość wybredna, mam kilku swoich ulubieńców, do których wracam - ten na pewno nim nie będzie. Jak widać drobinek jest sporo, ale są bardzo delikatne, idealne dla skóry, która jest wrażliwa i nie lubi drapania. Konsystencja przypomina galaretkę, w której zanurzone są drobinki. Posiadam balsam o tym samym zapachu, który jest dla mnie duszący, ale w przypadku peelingu nie ma już to dla mnie aż tak wielkiego znaczenia. Po peelingu wiadomo trzeba użyć balsamu, bo sam w sobie nie nawilża, jednak skóra pozostaje miękka. Co do wydajności to jest średnio wydajny, są mniej wydajne peelingi. Tak jak już napisałam wyżej polecam zwolenniczkom delikatnego ścierania naskórka. 

Znacie ten peeling?
Lubicie mocne i słodkie zapachy?
Perełka z Avonu - baza pod cienie

Perełka z Avonu - baza pod cienie

Jakiś czas temu z katalogu zobaczyłam nowość - bazę pod cienie. Widziałam już sporo nowości i na wiele z nich dałam się nabrać. W zasadzie na palcach ręki mogę zliczyć odpowiadające mi produkty Avonu. Zazwyczaj zamiast bazy używałam podkładu i pudru, miałam kilka baz w życiu, ale jakoś średnio mi one odpowiadały. Z serii SuperShock mam żelowe kredki, które są świetne. Pomyślałam, że może spróbuje, najwyżej rzucę w kąt, ale, że nie zamierzam jej porzucić to jeszcze kupię następną. Na zdjęciach nie bardzo mogłam uchwycić to co chciałam, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że efekt podbicia koloru jest naprawdę rewelacyjny.



Sama baza ma neutralny kolor: 

Poczwórne cienie z Avonu:

Cienie Sleek:

Cienie Vollare:

Opis producenta:
Przedłuża trwałość cieni i zapobiega zbieraniu się ich w załamaniach powieki. Nadaje powiekom gładki, matowy wygląd, odpowiedni do każdego rodzaju skóry.

Pojemność: 3g

Cena: 12,99 zł

Skład:
Butyrosperum parkii (shea) butter, Methylparaben, Polyethylene, Camellia Oleifera Leaf Extract, Ethylparaben, Trimethylsiloxysilicate, Triethoxycaprylylsilane, Saccharomyces Lysate Extract, C9-15 Fluoroalcohol Phosphate, Biosaccharide, Gum-1, Sodium Hyaluronate, PEG-12 Dimeticone, CI 77981, CI 
77491, CI 77492, CI 77499.

Moja opinia: 
Na moich powiekach cienie czy bazy bardzo lubią się zbierać w załamaniach czy rolować, dlatego obawiałam się bazy z Avonu. Baza ma kolor cielisty, zakrywa wszystkie żyłki na powiekach. Dobrze rozprowadza się na skórze, mała ilość wystarczy na pokrycie całej powieki. Konsystencja jest w formie lekkiego musu, zapewne za sprawą obecności  masła shea i wosku pszczelego, a braku talku w składzie. Cienie trzymają się na oku cały dzień i nie ścierają się. Na zdjęciu możecie zobaczyć jak baza podbija i wyciąga kolor nawet tych cieni, które skazałam na szufladę. Jestem bardzo zadowolona z avonowskiej bazy, mam nadzieję, że Avon weźmie się w garść i będzie więcej takich perełek. ;)

Marc Anthony, rewitalizująca linia do włosów z marokańskim olejkiem arganowym

Marc Anthony, rewitalizująca linia do włosów z marokańskim olejkiem arganowym

Już jakiś czas temu od agencji Get In Touch dostałam do testów kosmetyki do włosów Marc Anthony, testy już za mną więc przyszedł czas na skrobnięcie paru słów na ich temat. MW skład rewitalizującej linii wchodzi szampon, odżywka i olejek. 



Zacznę od produktu, który podbił moje serce, mowa o:

MARC ANTHONY OIL OF MOROCCO terapia rewitalizująca z marokańskim olejkiem arganowym





Opis producenta:
Lekka formuła o silnie rewitalizującym działaniu do wszystkich rodzajów włosów. Wzbogacona olejkiem arganowym, keratyną, witaminą E oraz oliwą z oliwek. Wnika głęboko w strukturę włosów, nawilża je i wzmacnia. Przywraca blask i chroni przed puszeniem.

Pojemność: 50 ml

Cena: 45,99 zł

Skład:
Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Cyclohexasiloxane, Argania spinosa kernel oil, Linum usitatissimum seed oil, Isodecyl neopentanoate, Daucus carota sativa seed oil, Olea europaea fruit oil, Keratin, Parfum, Paraffinum liquidum, Tocopheryl acetate, Butirospermum parkii (Shea Butter), D&C Red 17 (CI 26100)

Moja opinia:
Do tej pory testowałam wiele tego typu wynalazków zaczynając od jedwabiu z Biosilku, (który o losie wysuszył mi włosy na wiór) kończąc na terapii Mariona, której używałam ostatnio bez zmiany na inny produkt do zabezpieczania końcówek. Terapie z marokańskim olejkiem arganowym testuje już od kilku tygodniu i mogę śmiało powiedzieć, że podbiła moje serce. Mimo, że kosztuje nie mało to przekładając to na wydajność wcale nie jest tak źle. Używam jej dwa razy dziennie przez kilka tygodni a nie jestem jeszcze nawet w połowie. Poza pięknym zapachem, który niestety czuć tylko przez chwilę, wielki plus za brak obciążenia nawet w przypadku kiedy dam trochę więcej olejku, a inny produkt już by mi obciążył włosy. Na moje włosy wystarczają mi zazwyczaj 2-3 pompki. Włosy po użyciu olejku są gładkie, śliskie i mam wrażenie jakby olejek je rozmiękczał. Podsumowując, mimo swojej ceny ja na pewno



MARC ANTHONY OIL OF MOROCCO Szampon rewitalizujący z marokańskim olejkiem arganowym




Opis producenta:
Głęboko oczyszcza i odmładza włosy. Wzbogacony dobroczynnym olejkiem arganowym, kreatyną i olejkiem z pestek winogron. Przywraca włosom siłę, blask i chroni przed puszeniem. Nie zawiera siarczanów.

Pojemność: 250 ml

Cena: 39,99 zł

Moja opinia: Szampon dobrze myje włosy, jednak trochę słabo je oczyszcza, ale radzi sobie z olejami. Nie plącze włosów, ale ja i tak jestem przyzwyczajona do nakładania odżywki po myciu. Plusem jest to, że nie zawiera SLS-ów dlatego nadaje się dla mnie do codziennego mycia włosów. W porównaniu do odżywki ma dobrą wydajność, potrzebna jest naprawdę mała ilość do umycia włosów. Szampon pachnie najsłabiej z całego trio, ale i tak zapach jest wyczuwalny. Szampon jak szampon, jest całkiem dobry i nie robi krzywdy włosom, ale cena jak na szampon jest dla mnie za wysoka. 


MARC ANTHONY OIL OF MOROCCO Odżywka rewitalizująca z marokańskim olejkiem arganowym




Od lewej: odżywka i szampon

Opis producenta:
Natychmiastowy efekt lśniących, miękkich i wygładzonych włosów. Wzbogacona olejkiem arganowym, keratyną i olejkiem z pestek winogron. Kompleksowo odżywia, głęboko nawilża i wzmacnia. Podkreśla kolor i zabezpiecza włosy przed puszeniem.

Pojemność: 250 ml

Cena: 39,99 zł

Moja opinia: 
Odżywka jest idealnym uzupełnieniem szamponu, chociaż równie dobrze sprawdza się z balsamem dla kobiet w ciąży Babydream, dają taki sam efekt, a koszt tańszy. Odżywka ma gęstszą konsystencję niż szampon jednak jest dużo mniej wydajna niż szampon, skończyła mi się dużo wcześniej. Efekt jaki daje w pełni mnie zadowala, włosy są bardzo wygładzone i śliskie w dotyku. Nie zależnie jaką ilość nałożę odżywka nie obciąża włosów. Mimo tego, że bardzo mi pasuje raczej nie powrócę do niej ze względu na cenę, podobny efekt daje wycofana różowa Isana i odżywka Alterry z morelą, którą widziałam już na sklepowych półkach czyli jednak nie została wycofana.

Podsumowując, cała seria idealnie siebie uzupełnia, poza tym w oko wpadają ładne i praktyczne opakowania. Kosmetyki mają przepiękny świeży zapach, lekko owocowy. Jednak ja powrócę tylko do terapii z tego względu, że zauważyłam widoczną poprawę stanu moich włosów. Szampon można kupić lepszy w niższej cenie niż ten. Odżywka jest całkiem dobra, ale zużywa się ją dość szybko dlatego jak dla mnie to za droga impreza. 



Zabezpiecz się z Floslekiem! ;)

Zabezpiecz się z Floslekiem! ;)

Zima znowu daje o sobie znać, dlatego dziś post o ochronie twarzy. Od jakiegoś roku bardzo pilnuje, aby nie przesuszać twarzy i dobrze ją chronić, dlatego dziś o zabezpieczeniu dla mnie idealnym. 







Opis producenta:
Krem dedykowany do ochrony i pielęgnacji wrażliwej skóry twarzy, dekoltu oraz dłoni zimą w temperaturach poniżej zera stopni. Krem chroni przed wiatrem, wilgocią i mrozem, organiczny olej ze słodkich migdałów, bogaty w kwasy tłuszczowe i witaminę E zmiękcza, odżywia i odmładza. Łagodzi i przyspiesza regenerację podrażnionej skóry. Jest niezwykle delikatny. 

Pojemność: 50 ml

Cena:  ok.14 zł

Skład:
Aqua, Polyglyceryl - 4 Isostearate, Cetyl PEG/PPG 10/1 Dimethicone, Hexyl Laurate, Isopropyl Myristate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Petrolatum, Glycerin, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Stearyl Heptanoate, Cera Microcristallina, Phenoxyethanol, Ethylhexylglicerin, Glyceryl Polymethacrylate, Aleuritic Acid, Faex, Glycoproteins, Propylene Glycol, Parrafinum Liquidum, Tocopheryl Acetate, Sodium Chloride, Hzdrogenated Castor Oli, Panthenol, Parfum, Alpha Isomethzl Ionone

Moja opinia:
Długi czas broniłam się przed wszelkimi tłustymi kremami, bo mam mieszaną cerę i problemy z błyszczeniem i bałam się, że spotęguje to efekt. Na szczęście jakiś czas temu rozum mi wrócił i zimą stale używam ochronnych kremów , dobrze by było, żeby miały też filtry.  Krem z Flosleku otrzymujemy w białej poręcznej tubce, w składzie dość wysoko znajdziemy olej ze słodkich migdałów - moja skóra bardzo lubi ten olej, jest delikatny i nie zapycha i przyjemnie zmiękcza skórę. Mam problem z zapychaniem przez różne kremy, ale ten nie zapchał mnie mimo, że stosuje go codziennie. Nadaje się również pod podkład z tym, że trzeba trochę odczekać, aby dobrze się wchłonął. Po nałożeniu czuć lekką, niewidzialną warstwę, która chroni przed mrozem. Zapach jest bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny. Krem spisał się przy nie tak dawnych mrozach, policzki nie były piekące i zaczerwienione. Podsumowując krem jest godny polecenia. 

 Farmona, Sweet Secret, kokosowy krem do rąk i paznokci

Farmona, Sweet Secret, kokosowy krem do rąk i paznokci

Hej!
Nareszcie jestem i mam dostęp do internetu. Przeprowadzka była straszna, te pakowanie kartonów i późniejsze ich rozpakowywanie. Mam nadzieję, że teraz na dłuższy czas osiądę w jednym miejscu. Teraz mam czas na przestawienie sobie wszystkiego, bo jednak zmieniałam blok na dom. Powoli się rozpakowałam, podłączyłam internet i wracam do Was. ;) Jednak potwierdza się, że bez internetu jak bez ręki. Czeka mnie dużo do nadrobienia więc zostawiam Was z recenzją i lecę nadrabiać zaległości. ;)


Dzisiaj zaprezentuje Wam kokosowo - bananowy krem do rąk. Kremów do rąk mam niezliczoną ilość i są dosłownie wszędzie, lubię mieć jakiś krem pod ręką, żeby w każdej chwili nakremować łapki. 

Farmona, Sweet Secret, kokosowy krem do rąk i paznokci - słodki kokos i banany






Opis producenta:
Wyjątkowy kosmetyk o przyjemnej, aksamitnej konsystencji i urzekającym, egzotycznym zapachu został stworzony z myślą o tym, by rozpieszczać zmysły i ciało. Powstał na bazie olejku kokosowego i mleczka bananowego, dzięki czemu zapewnia doskonałą pielęgnacje skóry rąk i paznokci. Intensywnie nawilża i głęboko odżywia skórę oraz sprawia, że dłonie na długo zachowują gładkość i delikatność. Dodatkowo wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach egzotycznych owoców, zapewnia doskonały nastrój i uczucie komfortu.

Pojemność: 100 ml

Cena: ok. 6 zł

Skład: 
Aqua (Water), Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Petrolatum, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Ethylhexyl Stearate, Propylene Glycol, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Cera Alba (Beeswax), Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Isopropyl Myristate, Musa Sapientum (Banana) Extract, Dimethicone, Cyclomethicone, Glyceryl Stearate, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben, Isobutylparaben, Panthenol, Inulin Lauryl Carbamate, Xanthan Gum, Disodium Edta, Parfum, Alpha- Isomethyl Ionone, Eugenol, Limonene

Moja opinia:
Produkty Farmony mają to do siebie, że zachęcają już opakowaniem, dalej nie jest gorzej, bo po otwarciu tubki unosi się piękny zapach kokosów i bananów, chociaż bardziej przebijają banany. Jeżeli chodzi o właściwości pielęgnacyjne to nie jest najgorzej. Krem dobrze się rozprowadza, nawilża całkiem dobrze, ale nie na długo. Jak dla mnie to nawilżenie schodzi w tym wypadku na dalszy plan, bo krem pachnie tak ładnie, że co raz podnoszę rękę do nosa, żeby powąchać, zapach utrzymuje się dość długo na skórze. Spróbuję na pewno innych wariantów zapachowych tych kremów. 

Krem dostałam do testów od sklepu Dolina Kremowa:



Możecie polecić któryś farmonowski zapach?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Blanka beauty&lifestyle , Blogger