Sposób na obserwację bloga

Sposób na obserwację bloga

Kochani dzisiaj wpis na szybko, wszyscy już pewnie zauważyli, że od dłużego czasu nie działa gadżet 'Obserwatorzy', próbowałam wielu sposobów, które się nie sprawdziły, jednak kiedy już zrezygnowałam trafiłam na facebooku na posty z  instrukcją, jak umożliwić obserwację na swoim blogu.
Podaję Wam link do postu Aferkowa Małego, które opisuje jak poradzić sobie z problemem. 

Post Aferkowa: KLIK


http://aferkowo-male.blogspot.com/


Po zainstalowaniu wygląda to tak: 



Zainstalujcie gadżety na swoich blogach to ułatwi innym obserwację. ;)



 Coś nowego ;))

Coś nowego ;))

Uwielbiam oglądać na blogach nowości, dlatego sama je pokazuje, może kogoś coś zainteresuje. ;) Także zapraszam na przegląd nowości. ;)

Pierwsze cuda to zamówienie ze strony Colorowo, żałowałam ze przegapiłam grudniową promocję, ale nie ma tego złego, bo skorzystałam z oferty - 40% na Dzień Kobiet. ;) Nie mogłam darować sobie zniżki więc do koszyka poleciało od razu 10 lakierów. ;) Dziwnie jakoś te kolory wyszły, szczególnie dolny rząd, na żywo są kompletnie inne, ale może uda mi się pokazać ich prawdziwy odcień na paznokciach. Szczególnie podobają mi się nazwy lakierów, są niebanalne.


Od lewej: ja pierniczę, diskorelaks, figa z makiem, jeżyce, pyrka i światło proszę



Od lewej: sinner lady, kamlot, pa złotko, o w bombkę


Kolejna to paczka od Tulsi. Jestem już w trakcie testowania kosmetyków i mogę powiedzieć, że zapowiadają się całkiem nieźle, za jakiś czas spodziewajcie się recenzji. ;)

W paczce było:

SIDHA Szampon indyjski hibiskus


SIDHA Szampon indyjski ziołowy

Ayush Ajurwedyjski olejek Amla do ciała i włosów
Ayush Ajurwedyjska maseczka do twarzy przeciwko bliznom i przebarwieniom
SIDHA indyjskie, lecznicze mydło ziołowe

A żeby nie było to dla Was również coś mam, z tym, że na facebooku, możecie zgarnąć mydełko i olejek. ;)

Olejek i mydełko do wygrania tutaj: KLIK


Otrzymałam również lawendowy peeling do ciała Farmona, uroczo zapakowany i ładnie wyglądający, zobaczymy jak się sprawdzi. ;)


Małe zamówienie z Oriflame:
Elcat woda perfumowana
Wonderful krem do ciała
Neo Chic pomadka do ust
HyperStretch serum stymulujące wzrost rzęs




Przesyłka od Cztery Pory Roku, uroczo zapakowana plus w prezencie bransoletka. ;) Czego chcieć wiecej? ;) A w środku znalazły się dwa zmywacze, żel do skórek i odżywka. 





Coś Was zaciekawiło? ;)
TECHNICZNIE: Jak wstawić zakaz kopiowania treści na blog?

TECHNICZNIE: Jak wstawić zakaz kopiowania treści na blog?

Po ostatniej aferze z kopiowaniem treści z blogów, zaczęłam się zastanawiać czy ktoś przypadkiem nie 'pożycza' sobie i moich treści z bloga. To, że ja bym na to nie wpadła nie znaczy, że ktoś inny nie jest w stanie bezczelnie za pomocą dwóch kliknięć zawłaszczyć sobie cudzą własność.
Blogerka Karminowe usta opublikowała wczoraj bardzo pomocny wpis o tym jak radzić sobie w przypadku kradzieży naszej własności intelektualnej: (KLIK)

Jednak warto zabezepieczyć się za wczasu, jestem świadoma, że każdy sposób da się jakoś obejść, ale uważam, że jakiekolwiek utrudnienia w kopiowaniu są w pewnym stopniu powstrzymać złodzieja. Wiadomo, że znak wodny umieszczony tak, aby nie dało się go uciąć, dużo daje, jednak nie każdy go stosuje. Jest też drugi sposób, który chcę dzisiaj pokazać, może większość z Was go zna, ale część pewnie nie, dlatego zapraszam na małą instrukcję. ;)

Wchodzimy na stronę: KLIK i pokazuje nam się: 

Pod nr 1 wspisujemy tekst, który chcemy, żeby się nam pokazywał.
Nr 2 to kod, który musimy skopiować i wstawić na swój blog.

Jeżeli mamy już skopiowany kod, wchodzimy na blog i w prawym górnym rogu wybieramy opcję Projekt:


Po czym na lewym pasku bocznym, wchodzimy w Układ:


Wybieramy opcję HTML/JavaScript:




Wklejamy wcześniej skopiowany kod:



Zapisujemy:




I gotowe ;)

Tak jak już pisałam wcześniej nie jest to ochrona przed kopiowaniem w 100%, jednak wydaje mi się, że w pewnym stopniu odstrasza, a przynajmniej złodziej musi się więcej namęczyć i jest szansa, że zrezygnuje. Szanujmy swoją pracę i pracę innych. przecież nie każdy musi prowadzić bloga, a już na pewno nie osoba, która nie potrafi napisać chociaż paru WŁASNYCH przemyśleń.


Czy tego typu posty są dla Was pomocne?

Yankee Candle w odcieniach czerwieni

Yankee Candle w odcieniach czerwieni

Dzisiaj mam dla Was kolejną porcję zapachów Yankee Candle, co prawda zima powoli mija, ale zapachy, które dzisiaj przedstawię idealnie wspasowują sie w chłodne jeszcze wieczory. ;)




Połączenie słodkiej wanilii z aromatem soczystych wiśni.

Jeżeli ktoś z Was lubi wiśnie na pewno będzie zachwycony, dodatkowo wysuwa się tutaj zapach wanilii, delikatny nienachalny, razem tworzą naprawdę ładny i niepowtarzalny zapach. Momentami przypomina mi słodkie ciasto z wiśniami.



Porywający aromat czerwonych jagód zanurzonych w słodkim ponczu.

W tym zapachu dominuje kwaśna nuta, przez którą próbuje przebić się lekka słodycz. Typowych jagód tutaj nie wyczuwam, ale znowu czuję wiśnię, lekko kwaśną, ale ciągle intrygującą. 



Aromat świeżo zerwanych, zroszonych deszczem leśnych jagód.

Lubicie agrest? Ja bardzo. ;) Kwaśny agrest w tym przypadku zdominował cały zapach wosku, jednak przebija się tu słodki zapach cukierków owocowych, cała kompozycja nie jest zła, ale jest w niej coś cierpkiego co psuje ogólny zapach.



Zapach świeżo zebranej żurawiny połączony z aromatem soczystej pomarańczy.

Nie sądziłam, że ten zapach mnie zachwyci, a jednak! ;) Żurawinę w woskach uwielbiam, a połącznie jej z pomarańczą to już w ogóle bajka. Słodko - kwaśny aromat, który rozchodzi się po pokoju i utrzymuje całkiem długo. Gościom również przypadł do gustu, bo pytali co tak ładnie pachnie.



Doskonale intensywne i aromatyczne jabłkowe potpourri z wyraźnym akcentem korzennych przypraw.

Zapach zdecydowanie na zimę, jest ciężki i przytłaczajacy, główne nuty jakie wyczuwam to przyprawy, goździki i suszone owoce. Ja nie jestem amatorką takich zapachów, dlatego musiałam szybko go zgasić, podpasuje on jedynie amatorom takich zapachów, u mnie nie przejdzie nawet zimą. 




Woski dostaniecie w Mydlarni Chocobath

Lubicie może, któryś z nich? ;)
Spotkanie blogerek "Przy jajeczku"

Spotkanie blogerek "Przy jajeczku"

Kochane, razem z Panią Domu postanowiłyśmy zorganizować kolejne spotkanie blogerek (Podlasianki zdecydowanie za rzadko się spotykają), zapraszamy wszystkich chętnych na poświąteczne spotkanie! ;)



Zgłoszenia można wysyłać od teraz do 03.04.2014 na adres: spotkanie.przy.jajeczku@o2.pl


tytuł wiadomości: ZGŁOSZENIE NA SPOTKANIE
treść: IMIĘ I NAZWISKO, NICK POD KTÓRYM DZIAŁACIE W BLOGOSFERZE + ADRES BLOGA


Zgłoszenia zbieramy do 3 kwietnia, a 4 zostanie ogłoszona lista osób, które się dostały oraz lista rezerwowa. Nauczone doświadczeniem musimy się zabezpieczyć, jednak proszę Was bardzo o przemyślane zgłoszenia, jesteśmy osobami dorosłymi i traktujmy siebie i swój czas z szacunkiem.


Zapraszamy nie tylko Podlasianki, ale wszystkie blogerki, które chcą miło spędzić czas w gronie innych blogerek. ;)

SESA - moja śmierdząca miłość ;)

SESA - moja śmierdząca miłość ;)

Dzisiaj będzie o produkcie, który zna chyba każdy, a jeżeli ktoś jeszcze nie zna to niech szybko nadrabia, bo jest co. ;) Zapraszam na recenzję olejku SESA, który zostanie już w mojej pielęgnacji chyba na zawsze, ciekawe czy jako wesoła staruszka będzie jeszcze siedziała z olejkami na włosach. ;))

SESA pielęgnacyjny olejek do włosów


Ajurwedyjski środek powstrzymujący wypadanie włosów. Stymuluje wzrost gęstszych, zdrowych i długich włosów. Eliminuje łupież. Olejek jest bogaty w witaminy C i E. Jest to środek powstrzymujący wypadanie włosów, stymuluje wzrost gęstszych, zdrowych i długich włosów, eliminuje łupież. Regularne używanie oleju powoduje że włosy stają się lśniące i zdrowe a cebulki doskonale odżywione. Produkt nie testowany na zwierzętach.


Skład: Bhrungraj, Brahmi, Chameli Pan, Chanothi, Dhaturo, Elaychi, Gali pan, Indravama, Jatamansi, Karanj Beej, Neem Beej, Mahendi Pan, Mandur, Rasvanthi, Akkal kara, Vaj, Yashti Madhu, Milk, Wheat Germ Oil, Lemon Oil, Nilibhrungandi Oil, Til Oil


Pojemność: 90 ml/ 180 ml
Cena: 25 zł/ 45 zł
Dostępność: sklepy internetowe, zielarskie


Efekty po Sesie:


Komentarz do zdjęcia uważam za zbędny, chyba każdy widzi, że włosy błyszczą jak psu jajka, a zdjęcie jest robione bez flesza w świetle dziennym. Na dobrą sprawę zdjęcia załatwiłoby całą recenzję, ale nie będę taka. ;))

Czy miłość może śmierdzieć? W przypadku Sesy to chyba jedyne trafne określenie, jednak są zapachy, do których po części można się przyzwyczaić, ja stosuję olejek już od kilku dobrych miesięcy i nadal mam problem przy aplikacji z zapachem, jednak dla efektów w tym wypadku wytrzymuję. ;) Zapach jest ziołowo - kadzidlany, duszący i nachalny, czuć go jeszcze po myciu na włosach, jednak jest już dość słabo wyczuwalny. 
Na minus na pewno jest cena olejku, jest on jednym z droższych olei, a przy tym jest niewydajny. Jest dość wodnisty, dlatego musimy uważać przy aplikacji, bo otwór również jest mało poręczny, zostało mi już tylko trochę na dnie i mam problemy z wydobyciem go z opakowania. 
Jeżeli chodzi o stosowanie to jak zazwyczaj nakładam oleje na noc i rano zmywam, tak też było w przypadku Sesy. I tu się zaczyna cała zabawa, po umyciu włosy są gładkie, miękkie i błyszczące(!). W dodatku przy regularnym stosowaniu pojawia się cała masa nowych włosków, które przyjemnie kłują pod palcami. 
Wiecie co, mimo tylu minusów Sesa zostaje w czołówce moim ulubionych olei do włosów. ;)


Jest ktoś kto nie zna Sesy? ;))

Golden Rose Velvet Matte Lipstick matowe szminki do ust

Golden Rose Velvet Matte Lipstick matowe szminki do ust

Jakiś czas temu portal Uroda i Zdrowie ogłosił wielką akcję testowania kosmetyków, wybór był ogromny, jednak mi w oko wpadły matowe szminki Golden Rose, zgłosiłam się i za jakiś czas otrzymałam meila, że będę testowała. ;) Ucieszyłam się, bo posiadam już jedną i jest świetna., a miałam testować inne kolory.



Golden Rose Velvet Matte Lipstick


Pomadka do ust Velvet Matte tworzy na ustach aksamitne matowe wykończenie. Wysoka zawartość pigmentów oraz długotrwała formuła sprawia, że pomadka długo utrzymuje się na ustach. Idealnie się rozprowadza, a dzięki zawartości składników nawilżających oraz witaminie E dodatkowo odżywia i nawilża usta. Paleta zawiera 20 odcieni od klasycznej czerwienie po odcienie nude. Produkt nie zawiera parabenów i jest testowany dermatologicznie.




Golden Rose Velvet Matte nr 15



Golden Rose Velvet Matte nr 06



Golden Rose Velvet Matte nr 05



Golden Rose Velvet Matte nr 02



Golden Rose Velvet Matte nr 11





Pojemność: 4,2 g
Cena: 10,90 zł
Dostępność: KLIK



Na początku uprzedzę złośliwe komentarze, tak wiem, że na niektórych zdjęciach usta są dość krzywo pomalowane, jednak posiadanie małego dziecka interesującego się wszystkim skutecznie uniemożliwiło mi dokładne pomalowanie ust, zdjęcia były zrobione na szybko, żebyście mogły mniej więcej zobaczyć efekt na ustach. Jeżeli wychodzę z domu maluję usta dokładnie bez wychodzenia za linię. ;))

Przechodząc do części właściwej, matowe pomadki kojarzą mi się raczej z mało zachęcającym efektem, owszem jestem w stanie doprowadzić usta do stanu kiedy można na nie nałożyć matową pomadkę, jednak cóż z tego jeżeli owa pomadka za jakiś czas i tak wysuszy usta na wiór. W przypadku Golden Rose tak nie jest. Pomadka jest bardziej satynowa niż matowa, bo bardzo mi pasuje, ponieważ efekt matu jest  w pewnym stopniu zachowany, ale nie wołają o nawilżenie, poza tym taki efekt bardziej mi pasuje niż całkowity mat. Jeżeli chcemy otrzymać matowy efekt wystarczy odcisnąć usta husteczką i gotowe. ;)

Konsystencja pomadki jest kremowa, idealnie rozprowadzają się na ustach, nie są tępe i nie podkreślają suchych skórek, chociaż wiadomo jeżeli mamy suche usta to pomadka ich nie zregeneruje i najpierw trzeba nałożyć jakiś balsam do ust. Obawiałam się zapachu 'szminki z kiosku', ale pozytywnie mnie zaskoczyły, bo zapach jest ładny, delikatnie pachnie owocami, jednak jest to słabo wyczuwalne. 

Kolejnym plusem jest też pigmentacja pomadek, ciemniejsze odcienie mają ją naprawdę imponującą. Jeżeli chodzi o trwałość to nie jest jakaś powalająco trwała, jednak 2 -3 h wytrzymuje bez uszczerbku, potem delikatnie się ściera, ale równomiernie. 

Dodatkowo jest spory wybór kolorów, myślę, że każda znajdzie jakiś dla siebie, ja mam ochotę na większosć z nich. Na wspomnienie zasługuje też wyprofilowanie pomadki, która jest ścięta po skosie, co ułatwia malowanie. 

Podsumowując, pomadki są świetne, kremowa konsystencja, dobra pigmentacja, niska cena oraz duży wybór kolorów czynią z nich pomadki naprawdę godne uwagi i polecenia. ;)


Macie matowe pomadki od Golden Rose?
Który kolor Wam się spodobał?

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Blanka beauty&lifestyle , Blogger