Spa Vintage Body Oil peeling do ciała cukrowo - orzechowy z masłem shea
Mimo, że każda z Nas ma pewnie już swój ulubiony kosmetyk, dalej testujemy inne, bo co za radość z używanego w kółko jednego kosmetyku. Dokładnie tak jest ze mną, niby mam swoich ulubieńców, ale chęć przetestowania czegoś innego jest silniejsza. Dzisiaj będzie o peelingu do ciała, któremu bardzo mało brakuje do peelingu idealnego.
Peeling do ciała SPA VINTAGE BODY OIL zawiera masło shea, które jest nośnikiem wielu cennych składników odżywczych i działa nawilżająco na skórę. Olej migdałowy odżywia, wygładza, uelastycznia skórę. Prowitamina B5 zmniejsza utratę wody przez naskórek i skutecznie nawilża skórę, nadając jej miękkość i elastyczność. Kryształki cukru oraz drobne kawałki z łupin orzecha ścierają wierzchnią warstwę naskórka, głównie obumarłe komórki, co powoduje pobudzenie skóry do szybszego wzrostu i odnowy oraz wzmacnia elastyczność warstw głębszych. Peeling mechaniczny pobudza mikrokrążenie skórne i dotlenia skórę.
Pojemność: 200 ml
Cena: 14-20 zł
Dostępność: Ukryte w Słowach
Peeling wielu osobom na pewno nie przypadnie do gustu, gdyż wiele osób nie lubi uczucia kiedy na skórze zostaje film czy lekka warstwa, a po tym produkcie zostaje. Ja również nie lubię tego efektu, ale sytuacja zmienia się kiedy nadchodzi chłodniejszy okres i moja skóra wręcz błaga o nawilżenie.
Niewątpliwym plusem peelingu jest jego zapach, który jest nie dość, że cudowny (przypomina mi jakieś perfumy) to jeszcze utrzymuje się na skórze jeszcze przez następny dzień. Nawet mój mąż, który jest totalnym ignorantem jeżeli chodzi o zapachowe balsamy, zwrócił uwagę, że czymś bardzo ładnie pachnę więc coś w tym musi być.
Co do działania to dla mnie jest w pełni zadowalające, peeling dobrze radzi sobie z martwym naskórkiem i delikatnie natłuszcza skórę, jestem świadoma, że to po części pewnie działanie parafiny, jednak w peelingach zupełnie mi ona nie przeszkadza.
Wydajność produktu jest w granicach przyzwoitości, ale bardziej w kierunku słabej, wiadomo, że na wilgotną skórę zużywa się mniej produktu, ale mimo wszystko mogłoby być lepiej.
Jeżeli chodzi o dostępność produktów z serii Spa Vintage to wiem, że na pewno są w drogerii Hebe stacjonarnie i w sklepach internetowych, poza tym nigdzie jeszcze się nie spotkałam z produktami tej firmy dlatego minus za dostępność produktu.
Podsumowując, czasem jest tak, że zapach przeważa o zakupie kosmetyku, ten peeling pachnie rewelacyjnie, ale i działa całkiem nieźle, dlatego na pewno znajdzie się jeszcze w moim posiadaniu, ale i zwrócę uwagę na inne produkty z tej serii, jakbym znalazła balsam i pachniałby tak samo jak peeling, bez zastanowienia bym go wzięła.
Znacie kosmetyki Spa Vintage?
Tez lubię jak peeling ładnie pachnie.
OdpowiedzUsuńmam ten peeling ,ale w wersji z olejem arganowym i również przypadł mi do gustu ;-)
OdpowiedzUsuńZapach kusi :)
OdpowiedzUsuńnie znam tych kosmetyków,ale lubię testować nowości;]
OdpowiedzUsuńMam balsam do ciała z tej serii i uwielbiam jego zapach.
OdpowiedzUsuńNa peeling też bym się skusiła :)
Ojejku zapowiadało się fajnie, ale ten tłussty film mnie odstraszył :(
OdpowiedzUsuńCiekawy lubię taką konsystencję:)
OdpowiedzUsuńFajny peeling, muszę bliżej przyjrzeć się produktom tej firmy, bo nic nie mam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwłaśnie to jest idealny moment na takie peelingi :) szczególnie z rana gdy zbytnio czasu nie ma na dodatkowe nawilżanie się :)
OdpowiedzUsuńOj tak... jak kosmetyk zapachem kusi t ciężko mi sie oprzeć....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
http://czerwonafilizanka.blogspot.com/
Świetnie wygląda ten peeling
OdpowiedzUsuńwygląda... apetycznie chociaż nie wiem czy można tak powiedzieć o peelingu :)
OdpowiedzUsuńI-am-Journalist.blogspot.com
Za niedługo wybieram się do Hebe także może wrzucę go do koszyka.
OdpowiedzUsuńPatrzac po skladzie to ten film to żadne nawilżenie a raczej bariera która utrudni dostęp tlenowi do skóry. Pewnie przed mrozem bedzie chronic, ale raczej nie nawilży. Ot cały sekret parafiny...
OdpowiedzUsuńJa ostatnio sobie zrobiłam peeling ;)
OdpowiedzUsuńNo, ja właśnie należę do tej grupy osób, które nie lubią kiedy peeling zostawia po sobie tłustą warstwę- czy to jest zima czy lato ;)
OdpowiedzUsuńJa kocham ten peeling od pierwszego użycia i to, że zostaje lekka warstwa w ogole mi nie przeszkadza, bo przy niewielkim użyciu jest ona wręcz wskazana dla skóry. Pozostawia ją w doskonałej kondycji <3
OdpowiedzUsuńzapach musi być cudny:)
OdpowiedzUsuńOjej, u mnie nogi wołają o wieczne nawilżanie, więc tłusta warstewka by sie przydała :c
OdpowiedzUsuńu mnie teraz króluje cytrusowy peeling z Balei, uwielbiam!
OdpowiedzUsuńniedługo recenzja u mnie, zapraszam :)
Kusi.. chciałabym wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie znam ich produktów, ale po tej recenzji chętnie przetestuję. Kiedyś nie znosiłam peelingów, teraz się to zmieniło i szukam idealnego ;)
OdpowiedzUsuń