Moc aloesu w żelu
Można powiedzieć, że aloes towarzyszy mi od początku istnienia bloga. Faktycznie odkąd zaczęłam interesować się pielęgnacją włosów to na początku sięgnęłam po aloes i tak już został ze mną do dziś. W dodatku wyhodowałam dwa dość pokaźne aloesy z małej odnóżki ułamanej z babci aloesu.
Sam w sobie aloes moim zdaniem jest najskuteczniejszy, jednak często potrzebujemy wziąć go ze sobą np. na wyjazd więc tubka jak najbardziej się przyda.
Tym bardziej jeżeli lubicie kosmetyki wielofunkcyjne to żel będzie strzałem w 10. Sama nie jestem zwolenniczką 2w1 itp., ale jeżeli chodzi o żel to właśnie ten wyjątek.
Preparat opracowany na naturalnych składnikach, polecany szczególnie do codziennej pielęgnacji skóry wrażliwej ze skłonnością do alergii. Zawarty w żelu wyciąg z aloesu, stosowany od lat jako naturalny i skuteczny środek pomocy przy problemach skórnych, stymuluje regenerację tkanki skórnej podrażnionej wieloma czynnikami zewnętrznymi.
Preparat polecany szczególnie:
- po oparzeniach słonecznych i termicznych,
- po ukąszeniach owadów,
- przy opryszczce, trądziku,
- przy odleżynach, krwiakach, bliznach,
- przy zmianach alergicznych skóry,
- przy grzybicy, łuszczycy,
- do codziennej pielęgnacji skóry.
Główną właściwością aloesu jest moim zdaniem kojenie. Faktycznie sprawdza się w przypadku podrażnień czy to po goleniu czy po mydle w płynie. Starsza córka często myje ręce i po mydłach w płynie ma dość mocno podrażnioną skórę, co prawda stoją dwa mydła, ale czasem się pomyli. Żel nałożony na osuszone dłonie dosłownie po krótkim czasie koi podrażnioną skórę i przywraca jej odpowiedni poziom nawilżenia.
Na dobrą sprawę osoby z mocno suchą skórą dłoni z powodzeniem mogą go stosować jako balsam czy krem do rąk. Lubię go nakładać również na włosy w formie nawilżacza, podobno jest dobry we wzmacnianiu skrętu, ale jeszcze nie próbowałam.
Na dobrą sprawę osoby z mocno suchą skórą dłoni z powodzeniem mogą go stosować jako balsam czy krem do rąk. Lubię go nakładać również na włosy w formie nawilżacza, podobno jest dobry we wzmacnianiu skrętu, ale jeszcze nie próbowałam.
Niedługo zbliżają się wakacyjne wyjazdy, a więc czekają nas pewnie pierwsze poparzenia słoneczne, na które warto nałożyć żel aloesowy. Testowałam już nie raz ten sposób, a że moja skóra opala się dość szybko i nie spiekam się, to nakładam go tak po prostu na rozgrzaną słońcem skórę. Mężowi za to nie raz uratował spieczone plecy.
Lubię go nakładać również rano pod makijaż, bo błyskawicznie wchłania się do matu i idealnie współgra zarówno z podkładami mineralnymi jak i w płynie.
Podsumowując, uważam, że żel aloesowy przyda się w każdym domu, bo można go używać na naprawdę wiele sposobów, a każdy kto pozna jego właściwości będzie miał zawsze tubkę w zapasie.
Znacie żel aloesowy?
Lubicie produkty z aloesem?
Uwielbiam żel aloesowy, a moja cera razem ze mną ;) W mojej kosmetyczce zawsze musi być albo sam żel, albo coś na jego bazie ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze jeszcze nic chuba nie miałam z aloesem albo nie pamietam
OdpowiedzUsuń