Sweet Secret idealnie odwzorowuje zapachy produktów, chyba każdy znajdzie sobie wśród nich swój ulubiony. Przyznaję, że niektóre są tak słodkie, że zęby bolą, a do innych z kolei brakuje łyżeczki, bo chciałoby się je zjeść.
Regularne stosowanie Piernikowego balsamu do ciała daje uczucie wypielęgnowanej, jedwabiście gładkiej i pachnącej skóry. Bogata receptura intensywnie nawilża i głęboko odżywia skórę, poprawiając jej jędrność i gładkość, a wyjątkowo aromatyczny, bajecznie słodki zapach uwalnia od stresu, relaksuje i odpręża,wyraźnie poprawiając nastrój.
Pojemność: 225 ml
Cena: 12,50 zł
Skład: Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Glycerin, Petrolatum, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Dimethicone, Parfum (Fragrance), Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Propylene Glycol, Zingiber Officinalis (Ginger) Root Extract, Mel Extract, Inulin, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Disodium EDTA, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, BHA, Benzyl Alcohol, Cinnamal, Coumarin, Eugenol, Limonene, E150c, CI 16255.
Balsam to najgorszy produkt z całego zestawu, a liczyłam na to, że okaże się całkiem niezły. Broni go jedynie zapach i szybkie wchłanianie. Nawilżenie owszem może się wydawać, że jest, jednak to tylko 'zasługa' parafiny. Moja skóra nie toleruje parafiny w produktach, które pozostają na skórze, w przypadku peelingów już mi to nie przeszkadza.
Pod względem składowym balsam wypada bardzo słabo, jak same możecie zobaczyć powyżej. Kolejnym minusem jest barwienie jasnych ubrań, czego po części się spodziewałam, ponieważ balsam jest jasnobrązowy. Produkty z parafiną w składzie to strzał w stopę w przypadku kiedy używamy go po goleniu, pół nocy nogi mnie piekły, a nawet rano towarzyszyło mi nieprzyjemne uczucie.
Podsumowując, w przypadku balsamu jestem na nie.
Specjalnie opracowana, bogata receptura na bazie ekstraktu z miodu i imbiru doskonale nawilża i wygładza ciało, a kryształki cukru trzcinowego usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając dotlenienie i pobudzając skórę do odnowy.
Regularne stosowanie Piernikowego peelingu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, a wyjątkowo aromatyczny,rozkosznie słodki zapach relaksuje i odpręża, zapewniając dobry nastrój.
Pojemność: 225 g
Cena: 12,50 zł
Skład: Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Sucrose, Sodium Chloride, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Petrolatum, Caprylic/Capric Triglyceride, Silica, Propylene Glycol, Zingiber Officinalis (Ginger) Root Extract, Mel Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane), Inulin Lauryl Carbamate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, BHA, Parfum (Fragrance), Benzyl Alcohol, Eugenol, Cinnamal, Caramel Colour E150d, CI 16255, CI 19140
Peeling pachnie trochę ładniej niż balsam, mniej chemicznie, jednak szkoda, że nie utrzymuje się na skórze. Po spłukaniu zostawia lekko tłusty film na skórze, ale mi osobiście to nie przeszkadza, a czasem to nawet dobra sprawa, bo nie muszę już się balsamować. ;) Tak jak pisałam wyżej parafina w peelingach mi nie przeszkadza, mimo to skład peelingu nadal kuleje.
Jeżeli chodzi o działanie to całkiem nieźle spełnia swoją rolę, chociaż do ulubieńców nie będzie należał, a to za sprawą swojej wydajności. Mimo, że radzi sobie z martwym naskórkiem, to jego konsystencja jest na tyle rzadka i szybkorozpuszczalna, że przez to jest niewydajny, wystarczył na dosłownie kilka użyć na całe ciało.
Podsumowując, mimo swojej wydajności, skuszę się na ponowny zakup, bo zapach jest jedyny w swoim rodzaju. ;)
Intensywnie i głęboko nawilża skórę, poprawiając jej kondycję i wygląd oraz sprawia, że dłonie na długo pozostają gładkie i miłe w dotyku. Dodatkowo wyjątkowo apetyczny, uwodzicielsko słodki zapach, zapewnia doskonały nastrój i uczucie komfortu.
Skład: Aqua (water), Paraffinum liquidum (mineral oil), Petrolatum, Glycerin, Cetearyl alcohol, Ceteareth-20, Ethylhexyl stearate, Propylene glycol, Butyrospermum parkii (shea) butter, Cera alba (beeswax), Cocos nucifera (coconut) oil, Temaryndus indica (temarind) extract, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Cyclohexasiloxane, Gliceryl stearate, Vanilla planifolia fruit extract, Helianthus annuus (sunflower) seed oil, Peg-60 hydrogenated castor oil, Panthenol, Inulin lauryl carbamate, Xanthan gum, Disodium edta, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, 2-bromo-2-nitropropane-1,3-diol, Parfum (fragrance), BHA.
Pojemność: 100 ml
Cena: 6,50 zł
Zacznę od tego, że nie lubię wanilii, skusiły mnie pierniczki z lukrem, jednak mimo wszystko prawdziwej wanilii nie jest nam dane wyczuć w kremie, na mój gust jest to raczej mieszanka chemicznego, słodkiego zapachu, nawet ciężko określić coś konkretnego, grunt, że nie jest duszący ani za bardzo odpychający. Krem jest z tych, które szybko się wchłaniają i nie pozostawiają tłustej warstwy na skórze, ale też nie sprawdzą się u posiadaczek skóry suchej. Krem jest bardzo gęsty, zalecam używanie z rozwagą, żeby nie latać i nie szukać chusteczek czy kogoś do przygarnięcia części kremu. ;)
Podsumowując, krem nie zachwycił mnie jakoś szczególnie, dlatego nie uwzględniam go w liście zakupowej.
Którą z wersji zapachowych Sweet Secret lubicie najbardziej?
